In

Coke Live Music Festival

Nie jest to blog do pisania , aczkolwiek naszła mnie mała ochota na zmiany i nie przeżyłabym gdyba ta informacja się tu nie znalazła. Pewnie każdy już wie ( nie ukrywam że nie jarałam się tym wszędzie gdzie popadnie) że w weekend byłam na Coke Live Music Festival. Ciężko będzie to opisać ale cały wyjazd jest tego naprawdę wart. Kiedy dowiedziałam się że jeden z ukochanych zespołów - PLACEBO , zagra na CLMF byłam bardzo szczęśliwa i wiedziałam że muszę tam być . Po kilku tygodniach a nawet chyba miesiącach planowania , proszenia , błagania .. dostałam 'pozwolenie' na wyjazd. Później zostało już tylko kupienie biletu , sprawdzenia połączeń na trasie Szczecin - Kraków i w drogę . Oczywiście nie odbyło się bez małych komplikacji (w tym wypadku z podróżą ). Na coke jechałam razem z Karoliną ( znaną jako Sky ) Sama podróż do Krakowa odbywała się w nocy , trzeba przyznać że była dość męcząca ale pytanie "czego się nie robi aby zobaczyć jeden z ulubionych zespołów na żywo ? " . Do samego Krk dotarłyśmy z małym opóźnieniem jakoś przed ósmą. Później czas na jakieś błąkania się w okolicach dworca , nie zabrakło także wizyty w Galerii Krakowskiej. Na "śniadanie" Frappuciono w Starbucksie , czekamy na zamówienie i nagle słyszymy u kogoś z ludzi tam siedzących dzwonek marsów ( zespół 30 seconds to mars). Siadamy , pijemy i zauważam u jednej z dziewczyn bransoletkę z triadą ( znak ,logo ? zespołu 30 seconds to mars).         Tak się składało że akurat miałam na sobie także marsową opaskę tak więc próbowałam jakoś dać znać dziewczyna że także jesteśmy z echelonu (grupa fanów zespołu 30 seconds to mars). Jednak i to się nie udało .. wreszcie wzięłam głęboki oddech i podeszłam. Więc kończyłyśmy napoje w w bardzo miłym towarzystwie Echelonu. Następnie przyszła bardzo ważna chwila , spotkanie z Olą (znaną jako Sercz ). Sama nadal nie mogę uwierzyć że w tym dniu działo się tyle fantastycznych  zdarzeń . Odnalałyśmy się . wyściskałyśmy i już później razem grasowałyśmy po GK , starym mieście itd. Kiedy już kierowałyśmy się na festiwalowy autobus spotkałyśmy  grupę ludzi z forum zespołu Placebo ruszyłyśmy razem z nimi. Ola odprowadziła nas na miejsce wyjazdu autobusu i naszła najgorsza chwila w tym dniu czyli pożegnanie się z Sercz , co prawda dość szybkie bo autobus już czekał .  Cała pogoda która towarzyszyła nam w tej chwili bardzo dobrze oddawała uczucia towarzyszące przy pożegnaniu. Ale jednak przezwyciężyłyśmy pogodę i mimo deszczu bardzo dobrze się bawiłyśmy. ( Może ja aż za bardzo wzięłam sobie to do serca bo latałam po festivalu w krótkich spodenkach ). Dojazd na sam teren tego fetivalu świetnie zorganizowany , wymiana biletu na opaskę , depozyt , bramki  przeszukanie i .. jesteśmy już oficjalnie w środku . Było około siedemnastej . Do koncertu Placebo zostało sześć godzin . Odnalazłyśmy ponownie grupę fanów z forum placebo i razem czekaliśmy do osiemnastej na otwarcie silent disco . Jakiś koncert zespołu której nazwy nawet nie znam (sprawdziłam , nazywali się "spector" )  interesujący tekst la la la , skakanie , wygłupianie się i w sumie tak nam minął czas do godziny 20:30 .  Stwierdziłyśmy iż chcemy mieć dobre miejsca na Placebo musimy wbić się w tłum na koncert Snoop Doga i przetrwać tam te 2 godziny. Tak więc otoczona z każdej strony fanami Snoop Doga dokoła palącymi marychę było dość śmieszne ( opary chyba działały :3 )  Po pół godzinnym czekaniu na scenie pojawił się Snoop (Dog- Lion ) Szczerze ? Myślałam że będzie gorzej .. a tu nie było tak źle , okazało się nawet że znałam kilka kawałków , "bujając się" ciągle przesuwałam się bliżej barierek aby na Placebo było dobre miejsca i udało się . Najbardziej w całym koncercie Snoopa podobało mi się chyba wspólne śpiewanie z publicznością "Young , Wild and Free" . Nadal kiedy to wspominam mam łzy w oczach ..Naszedł  koniec koncertu Snoop i znów jakieś pół godziny czekania na Placebo , ale tu już pojawiało się inne "czekanie" , zgniatane przy barierkach , odliczałyśmy minuty do rozpoczęcia się koncertu , wjechała perkusja , czekamy dalej .. Zgasło światło na scenie .. czekamy dalej .. Z każdym ruchem na scenie , z każdym zapalającym się światłem na scenie pojawiał się krzyk , pisk i ryk fanów . (Do tej pory nadal boli mnie gardło ) . Na scenie jako pierwszego zauważyłam Forresta , następnie uwagę zwróciłam na Stefana i jako ostatni do "ogarnięcia " został Brian. Jako pierwszy , standardowo kawałek "Kitty Litter ". Skaczemy , bawimy się , śpiewamy . Strasznie ciężko jest mi opisać ten koncert gdyż jest to jeden z moich ulubionych zespołów i trudno dobierać mi słowa aby trafnie opisać tą chwile . Ogólnie było świetnie , atmosfera na koncercie .. cała śpiewająca publiczność .. rzadki uśmiech Briana *__* Wyjście w tłum Stefana , dotknięcie go .. wszystko było magiczne . Oficjalnie ogłaszam 12 sierpnia najlepszym dniem w roku 2012. Mam nadzieje że to nie pierwszy i ostatni koncert Placebo a  także coke ..  Teraz pozostaje nam czekać na nową płytę i oczekiwać wiadomości o tym kto wystąpi za rok na coke live ... Ale do tego jeszcze sporo czasu. Więc zanim to .. chyba będę musiała poszukać innych ciekawych koncertów, co kolejne ?  :-) 




















Related Articles

0 comments:

Post a Comment