Hej, jeżeli tak jak ja lubicie sięgnąć po coś słodkiego ze sklepowej półki a później mieć wyrzuty sumienia że znowu pakujecie w siebie tonę chemii - ten post jest dla Was :)
Przepis jest tak prosty że możecie śmiało modyfikować składniki. Sama zrobiłam dwie wersję batoników dodając do połowy z nich gorzką czekoladę a do drugiej tury miód. Obu tych składników nie musicie jednak używać wcale jeżeli nie macie na na nie ochoty, brak miodu wcale nie wpłynie na to że batoniki będą się rozwalać. Miejsce 'sklejacza' zajmuje w tym przepisie banan. Mam nadzieję że przepis przypadnie Wam do gustu, osobiście pokochałam ten przepis i na pewno nie raz z niego jeszcze coś wyczaruję.
Składniki:
* 3 średnie banany (rozgniecione - więc najlepsze będą te najbardziej dojrzałe)
* 2 szklanki płatków owsianych
* 3/4 szklanki suszonych owoców ( np. morele, żurawina, rodzynki, śliwki, wiśnie itd)
* 1/2 szklanki orzechów (posiekane, najlepiej różne rodzaje np. włoskie,nerkowca, laskowe)
* 1/2 szklanka nasion słonecznika
* 1 łyżeczka cynamonu
*opcjonalnie ulubione nasiona np. lnu
* opcjonalnie połowa tabliczki gorzkiej czekolady
* opcjonalnie łyżeczka ekstraktu z wanilii
*opcjonalnie 2 duże łyżki miodu
Przepis:
Piekarnik rozgrzewamy do 180°C. Rozgniatamy banany i jeżeli używamy ekstraktu z wanilii mieszamy to razem. Ostrożnie blendujemy płatki owiane tak aby nadal były one w miarę grubo posiekane. Mieszamy z wcześniej rozgniecionymi bananami. Siekamy orzechy i suszone owoce ( wszystko można wykonać za pomocą blendera lub innego robota kuchennego). Łączymy wszystko z masą z bananów. Teraz jeżeli macie ochotę możecie dodać miód lub czekoladę i wymieszać. Przygotowujemy blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Masę wykładamy na blaszkę i ugniatamy tak aby masa była dość mocno zbita. Pieczemy około 25-30 minut. Do momentu gdy masa zacznie się robić lekko złota. Po wyjęciu masa powinna odczekać jeszcze około 20-25 minut przed krojeniem. Jeżeli zdecydowaliście się dodać miód może to potrwać chwilę dłużej. Jeżeli jesteście niecierpliwi masę możecie włożyć do lodówki. Po tym pozostaje Wam tylko pokroić masę w kształt podłużanych prostokątów lub według uznania i pokochać ten przepis ;)
30 września miałam okazję uczestniczyć w obchodach urodzin ELLE.pl jako finalistka ich urodzinowego konkursu. Z redakcją Elle.pl mieliśmy okazję spędzić prawie cały dzień. Wszystko zaczęło się w Douglas'ie w Złotych Tarasach gdzie makijażystki wraz z marką Giorgio Armani przygotowały nas na wieczorny pokaz Łukasza Jemioła z okazji jubileuszu jego marki. Po bardzo udanym makijażu z którym czułam się na prawdę dobrze, gdyż panie czuwały nad tym aby przede wszystkim makijaż który wykonują był zgodny z tym co lubimy - przemieściłyśmy się do restauracji w hotelu Sheraton gdzie miałyśmy okazję zjeść przepyszną kolację wraz z zaproszonymi przez Elle.pl gośćmi specjalnymi. Pojawiły się tam m.in Jessica Mercedes która jest na prawdę tak sympatyczną osobą jaką się być wydaje ( a może i nawet bardziej ), blogerka Olivia Kijo oraz Anna Skura. Wszystkie okazały się na prawdę bardzo fajnymi dziewczynami z którymi mogłyśmy zamienić kilka miłych zdań. Na kolacji miała pojawić się również Julia Kuczyńska (Maffashion) natomiast w ostatniej chwili zrezygnowała poprzez napięty grafik, szkoda Julia wydaje się być również osobą wartą poznania. Po jednej z najlepszych kolacji jakie miałam okazję skosztować udałyśmy się na pokaz Łukasz Jemioła z okazji 10 lecia jego marki. Był to mój pierwszy pokaz w którym miałam okazję uczestniczyć na żywo. Wywarło to mnie takie wrażenie iż z niecierpliwością czekam na kolejne takie okazję. Pokaz oglądany na żywo znacznie różni się od tego oglądanego w internecie, macie okazję zobaczyć z bliska wszystkie sylwetki i nie mal poczuć jakość materiału. Dodatkowo możecie zobaczyć jak cała organizacja takiego event'u wygląda od wewnątrz. Tłum paparazzi, ścianka, przechadzające się obok Ciebie gwiazdy. Właściwie miałam wrażenie że to wszystko wygląda gorzej w rzeczywistości, że jest przy tym ogromny chaos - tak nie jest. Na koniec chciałam bardzo podziękować całej redakcji ELLE.pl bez której nie miałabym okazji uczestniczyć w takim wydarzeniu. Bardzo się cieszę iż zdecydowałam się tam wybrać, nawet mimo małego przeziębienie bawiłam się świetnie. Dziękuję.
Koniecznie dajcie znać czy chcecie post poświęcony mojej opinii na temat najnowszej kolekcji Premium by Łukasz Jemioł. Oraz czy jesteście zainteresowane przeglądem wybranych kolekcji z fashion week'ów. Do następnego posta!
*Zdjęcia z portalu ELLE.pl
Więcej możecie również zobaczyć na moim INSTAGRAM'IE
Wiem że część z moich czytelników jest w podobnym wieku do mojego, i tak jak większość nastolatków zmaga się z problemem trądziku. Dziś chcę Wam opowiedzieć o mojej walce z cerą trądzikową, aczkolwiek nie obiecuję że sposób który mi pozwolił zapomnieć o trądziku będzie możliwy dla Was. Mimo to chciałam abyście usłyszeli jaka metoda jest również warta uwagi.
Muszę nadmienić że problem z trądzikiem zaczął się u mnie bardzo wcześnie. Pamiętam jak szłam do pierwszej klasy gimnazjum i już zaczęłam rozglądać się za możliwymi sposobami zakrycia moich niedoskonałości. Używałam wtedy mnóstwo fluidu, korektorów, pudrów aby zakryć to co nie chciane. Używałam dwa razy więcej kosmetyków niż teraz. I tu moja prośba do wszystkich z Was które mają ten problem w tak młodym wieku. Nie nakładajcie na siebie tony makijażu aby to zakryć. W zamian tego zainwestujcie w dobre kosmetyki pielęgnacyjne lub ewentualnie w wizytę u dermatologa ( nie jestem zwolennikiem dermatologów, ale o tym później).
Mądrze na temat trądziku zaczęłam myśleć dopiero w wieku 16 lat. Poprosiłam mamę aby wybrała się ze mną do dermatologa. I tak też się stało. Dostałam całą masę robionych maści, kremów i płynów. Zaczęłam kurację wieczorem tego samego dnia co wizyta u pani dermatolog. Rano obudziłam się cała spuchnięta i z ogromnymi strupami. Wyglądałam tak strasznie że musiałam jechać na pogotowie, na którym okazało się że doszło do wstrząsu anafilaktycznego. Dostałam zastrzyk , antybiotyki i wróciłam do domu gdzie przesiedziałam 2 tygodnie zanim zaczęłam w miarę normalnie wyglądać aby móc wyjść z domu. Od tego czasu to moich problemów ze skórą doszedł jeszcze problem strasznie przesuszonej skóry. Moja skóra miejscami była aż wypalona od specyfików przepisanych przed panią dermatolog. Przez rok skupiłam się bardziej na wygojeniu ran i wyprowadzeniu skóry z tak bardzo przesuszonej cery. Za sprawą kilku kremów bardzo natłuszczających, stosowanych kilka razy dziennie, po roku moja cera wyglądała już w miarę normalnie. Ale problem trądziku wcale mnie nie opuścił. Zaczęłam więc bardziej dbać o pielęgnację mojej cery. Po wspomnianych wyżej wydarzeniach, w nawyku miałam nakładanie kremu. Sięgnęłam tym razem po coś konkretnie oczyszczającego. Metodą prób znalazłam swoje ulubione żele, toniki,
kremy itd. Szczerze mogę Wam polecić serię manuka z Ziaji, przede wszystkim krem nawilżający i reduktor zmian potrądzikowych. Aktualnie moim ulubionym żelem do mycia twarzy jest łagodny żel do mycia twarzy i oczu "green-oczyszczanie" z Tołpy (W biedronce znajdziecie go w dużo niższej cenie niż w drogeriach). Jeżeli nakładajcie makijaż pamiętajcie u zainwestowaniu w dobry krem lub serum pod makijaż. Moje ulubione które mogę Wam polecić opierając się na rozprowadzaniu wody po twarzy. Uwierzcie że robią niesamowitą różnicę po nałożeniu. Wasza skóra będzie wyglądać na o wiele bardziej wypoczętą. Kosmetyki o których mówię to Biotherm "Aquasource nuit" oraz Douglas "Beauty system, More than moisture, multi care emulsion". Polecam Wam również przerzucenie się na beutyblender lub inne gabki które aż tak bardzo nie podrażnią Waszej skóry prze nakładaniu podkładów i korektorów jak np. pędzle.
Po ciągłym utrzymywaniu odpowiedniej pielęgnacji skóry, problem trądziku zmalał ale nadal nie zniknął. Co więc pozwoliło mi o nim zapomnieć? Pewnego dnia w Teen vogue'u był artykuł na temat tabletek antykoncepcyjnych i hormonów które są w stanie wyleczyć dodatkowo twoją cerę. Ponieważ byłam w wieku prawie lat 18 a mniej więcej w tym wiek powinno się odbyć swoją pierwszą wizytę u ginekologa, stwierdziłam że pójdę i dowiem się czy faktycznie jest to prawdą. Po wszystkich badaniach, lekarz sam zapytał się że chciałabym coś na pozbycie się trądziku. Zgodziłam się spróbować, zaczęłam przyjmować tabletki i już po około 2 tygodniach zaczęłam widzieć znaczną poprawę. Z każdym dniem było coraz lepiej. Oczywiście nie jest tak że nie mam trądziku wcale. Mam, ale są to pojedyncze i rzadkie przypadki. Absolutnie nie chcę Was namawiać (szczególnie młodszych dziewczyn) do spróbowania takiej kuracji. Chciałam Wam tylko przedstawić że istnieje i taka możliwość. Wszystkie dziewczyny zwlekające z wizytą u ginekologa zachęcam do przebadania się i nie bania się bo to wcale nic strasznego, oczywiście w odpowiednim wieku.
Mam nadzieję że choć odrobinę udało mi się Wam pomóc. Pamiętajcie że produkty które zadziałały na mnie, wcale nie muszą zadziałać na Was. Ale spróbować zawsze możecie. W poście nie miałam też na celu odwieść Was od wizyty u dermatologa. Chciałam Was tylko ostrzec abyście dermatologów najlepiej wybierali z polecenia i abyście pamiętały o sprawdzeniu swoich alergenów zanim nałożycie specyfiki na skórę. Czekam na Wasze komentarze, opinię i sugestie. Koniecznie napiszcie czy jesteście zainteresowani filmikiem na ten temat. Powiedziałabym tam więcej, odpowiedziała na Wasze pytania i pokazała Wam jak wyglądała moja cera wcześniej i jak wygląda teraz.
Hejka, święta wielkanocne udało mi się spędzić w Norwegii, odwiedzając rodzinę. Każdy wyjazd do tego kraju kojarzy mi się z beztroską, odpoczynkiem i totalnym zresetowaniem. Za każdym razem wracam naładowana pozytywną energią i pełna inspiracji. I tak było również tym razem. Aż nie mogę przez to doczekać się kolejnego wyjazdu tam. Kiedy tylko będziecie miały okazję odwiedzić ten kraj, szczególnie jego północną część gwarantuję Wam że będziecie oczarowane tym miejscem. Szczególną rzeczą wartą uwagi są widoki jakie możemy podziwiać, coś co jest chyba nie do opisania. Mam nadzieję że zdjęcia które wykonałam odzwierciedlą Wam trochę to co zobaczyłam. Od razu wspomnę że zdjęcia nie są super jakości gdyż wykonywałam je aparatem z telefonu gdyż miałam problem z lustrzanką.
Po wenę na pierwszy post w nowym roku musiałam się wybrać aż nad nasze Polskie morze. Aktualnie siedzę w kawiarni popijając gorącą czekoladę (czasem można sobie pozwolić) i piszę dla Was. Każda blogerka w nowym roku robi jakiś konkretny post na ten temat. Nie chcę wypisywać tu niestworzonych postanowień ani nic z tych rzeczy gdyż to co zamierzam zrobić w tym roku jest tylko dla mojej informacji. A poza tym wierzę że jeżeli rozpowie się komuś swoje noworoczne postanowienia - możliwe jest że wtedy się po prostu nie spełnią. Mogę Wam tylko zapewnić że jestem na dobrej drodze i jeżeli się nie zagubię poprzez jakąś bardzo krętą drogę - osiągnę to, co sobie postanowiłam. Z natury dążę do rzeczy których pragnę i je dostaję a takie noworoczne postanowienia dodają mi jeszcze więcej siły do działania. Chyba każdą notkę powinnam pisać gdzieś na zewnątrz, o wiele lepiej mi to idzie. Przyszłam do Was dziś po to aby przekazać Wam bardzo oczywistą wiadomość, natomiast nie każdy o niej pamięta. Kochani każdy człowiek ma prawo marzyć i każdy człowiek ma również prawo do spełniania swoich marzeń. Marząc- nie możemy wykręcać się tym że nie jesteśmy w stanie ich zrealizować. Musisz uwierzyć że MOŻESZ. Wystarczy tylko ciężko pracować i nie przestawać wierzyć w to co robisz i w samego siebie.
Shoes ZARA
Jeans Primark
T-shirt Forever 21
Leather Jacket Mango
Scarf ZARA
Bag ZARA
Subscribe to:
Posts
(
Atom
)